Robiąc dziś przegląd kosmetyczki, natrafiłam na głęboko schowane, metaliczne cienie.
Kupiłam kiedyś okazyjnie i w zasadzie nie używałam, bo nie przepadam za cieniami sypkimi, a już w szczególności tak mocno świecącymi.
Jak wyszło- ocenicie sami. Nie jest to idealny efekt, który chciałam osiągnąć, ale jak na pierwszy raz to tragicznie nie jest.
niedziela, 25 listopada 2012
środa, 21 listopada 2012
Cud, miód i... NUTRI GOLD
Cud- pierwszy krem, który w żadnym stopniu mnie nie podrażnia, nie roluje się, nie jest zbyt gęsty ani za rzadki- jest w sam raz, idealnie się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy. Pierwszy, który rzeczywiście nawilża moją skórę- czuję to i naprawdę widzę jej poprawę.
Miód- zapach miodu jest zniewalający, czuję go przez większość część dnia. Mimo intensywności zapachu nie jest on ani trochę przeszkadzający czy zbyt ostry.
NUTRI GOLD- krem od L'Oreal Paris, bo to o nim właśnie mowa jest dla mojej skóry cudownym, miodowym odżywieniem. Tak, tak, odżywieniem... bo oprócz nawilżania, równie dobrze odżywia, dzięki czemu twarz jest gładsza, nabiera kolorów i promienieje.
Krem stał się moim nr 1 i gorąco go Wam polecam. Jest idealny na okres jesienno-zimowy kiedy cera potrzebuje dodatkowych składników odżywczych, witamin (mamy tutaj witaminę C). Używam go już ponad miesiąca i od tego momentu jestem w nim absolutnie zakochana.
W tym miejscu chciałabym podziękować firmie L'Oreal, która chcąc chronić moją skórę zimową porą, przysłała mi ten krem. DZIĘKI- kocham was! :*
Na koniec delikatny, dzienny makijaż wykonany z pomocą NUTRI GOLD, bo Drogie Panie ;) sprawdza się on idealnie jako baza, utrzymuje się tak długo, że nie ma powodu by nakładać na niego jeszcze jakąkolwiek bazę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)